mam dziwne przyzwyczajenia ze jesli coś pracuje 24/7 to sie bardziej bedzie zyzywać niz to co bedzie startować kilka razy tylko w tygodniu.
nie.
Jakby nie patrzeć dysk NAS czy dysk tradycyjny to niemal jeden diabel.
nie.
jestem lama jeśli chodzi o QNAP i domowe NASy, do tego rodzinne historie nie pozwalają mi na doktoryzowanie się z QNAPa i jestem tu raczej tą osobą, która pyta a nie odpowiada. Oczywiście może zaraz znaleźć się ktoś, kto mnie poprawi- ale kawał życia spędziłem w środowisku sieciowym, z centrami danych większymi i mniejszymi. Znam osobiście historie serwerów z macierzami dyskowymi, które działały non-stop przez kilka lat- a padły po tym, jak dupło coś w serwerowni (wysiadła klimatyzacja i temperatury poszły w górę, system automatycznie wyłączył dyski)- macierze się wyłączyły, a potem po przywróceniu sytuacji do normy dyski w nich już nie wystartowały. Albo serwery proxy (marka nieistotna..) z dyskami HDD, gdzie po resecie zasilania proxy mówiły 'pa'.
serwa i mechanika w dyskach jest taka, że mogą one kręcić się miliony godzin (zakładam, że mówimy o dyskach typu NAS HDD, a nie jakieś desktopowe cuda), i czasem jeden stop-start za dużo - i przestają, albo głowica zaczyna rzeźbić po dysku. Taka zasada ogólna- życie dysku należy raczej mierzyć w ilości start-stop, a nie godzin kręcenia talerzami
jak ktoś ma takiego węża w kieszeni (albo wrażliwe uszy..), że mu działający 24/7 NAS przeszkadza- to lepiej kupić SSD + raspberry Pi i postawić mini-NASa na ogólnodostępnym, darmowym sofcie... można nawet podłączyć 2 dyski w mirrorze
Na bank będzie to mniej prądu żarło.
ps.
a ile prądu biorą Wasze telewizory? a lodówka? a oświetlenie w pokoju?