Recenzja Migracja z S na QNAPa zakończona (prawie) sukcesem!

acosta.info.pl_wp_content_uploads_2015_09_20150930_qnap_tvs471_recenzja.jpg

Jakiś czas temu mogliście przeczytać moją recenzję naprawdę szybkiego i niezłego serwera NAS QNAP-TVS471, który – jak się okazało – zostanie na nieco dłużej w moim domu. Mimo całej mojej sympatii dla S i ich rozwiązań, większego moim zdaniem dopracowania systemu dla użytkownika domowego i ogólnego lepszego “look and feel”, QNAP zaproponował jednak coś bardzo, bardzo ważnego, co z czasem każdemu użytkownikowi NASa się przydaje: MOC! Moc oraz naprawdę rewelacyjną obsługę połączeń i kilka rozwiązań, bez których już ciężko sobie mi rasowego NASa wyobrazić (wirtualizacja, która działa jak trzeba, wyjście HDMI zmieniające sprzęt w normalny de facto komputer, na którym moja małżonka może w końcu posiedzieć przy monitorze nie schylając się nad laptopową klawiaturą, transkodowanie w locie, które w połączeniu z Plexem po prostu fruwa, chmura która po prostu działa (z rozwiązaniami od S miałem problemy zbyt często) itd.). Wybór był prosty: trzeba było zmigrować i zmienić środowisko pracy.

Mam nadzieję, że kilka poniższych uwag odnośnie mojej migracji komuś kiedyś się przyda i może kogoś to zainteresuje :)

S DS213+ i sytuacja wyjściowa


Mój dotychczasowy NAS – S DS213+ – służył mi właściwie do wszystkiego, do czego starczało mu mocy i do czego udało mi się go zaprząc. To nieco już starszawy model, który jednak doskonale sprawdzał się w typowych zadaniach NASowych: podawania plików na różne sposoby, ich gromadzenia z różnych urządzeń i funkcjonowania jako ogólnie pojęty storage. To jednak nie wszystkie zadania, jakie DS213+ miał na głowie. Wykorzystywałem go do całej gamy różnych usług służących mnie i nie tylko mnie, które w skrócie wymienię poniżej. Do czego więc u mnie służył DS213+? Oto kilka żywotnych zastosowań mojego dotychczasowego serwera:

acosta.info.pl_wp_content_uploads_2013_02_synology_diskstation_213plus_500x500.jpg
S DiskStation 213+

  • Oczywiście storage, czyli miejsce na pliki (rodzinne zdjęcia i filmiki, całe to moje piractwo, muzyka itd.). S DS213+ to raptem dwie zatoki czyli jedynie dwa dyski, których pojemność niestety kurczyła się zastraszająco szybko, co stanowiło spory problem i trzeba było co chwila wyważać, co ważniejsze: seria ulubionego serialu, czy backup prac. Ot dylematy :)
  • Serwer mediów czyli dostęp do muzyki i filmów ale głównie muzyki ze względu na małą wydajność DS213+ i brak transkodowania w locie materiałów wideo. To nie był duży problem, po prostu filmy leciały do urządzenia je odtwarzającego i tyle.
  • Dostęp do zdjęć i filmików dla rodziny – 270 gigabajtów (i wciąż więcej :)) elektronicznego życia naszej i nie tylko naszej rodziny po prostu MUSI być dostępne dla babć, dziadków, ciotek, pociotek i kogo tam jeszcze :)
  • Serwer domowych kontaktów i rodzinnych kalendarzy – ja mam telefon na Androidzie, Doropha ma Windows Phone, mój laptop jest na OS X, reszta komputerów na Windows… Bajzel jakich mało, który można oczywiście ogarnąć różnymi kalendarzami Google, czy innymi takimi ale po co, kiedy mam swoje dane u siebie i nie grozi im np. wyłączenie usługi lub foch w stylu Microsoftu na Facebooka. Mamy to u siebie, na swoim, bez potrzeby wglądu korporacji w nasze dane.
  • Serwer pocztowy – w domu zasadniczo zbędny gdyby nie jedno “ale” – moje potrzeby jakiegoś scentralizowanego dostępu do rozlicznych posiadanych przeze mnie kont prywatnych i pracowych oraz gigabajty zarchiwizowanej poczty, której nie mam zamiaru usuwać i która jest skarbem wielkim. To wszystko miałem wrzucone do skrzynki na swoim serwerze i zawsze pod ręką.
  • Bieżący backup prac – w pracy produkuję duuuużo plików, ot taka jej specyfika. W tym wiele duuużych plików (projektów graficznych różnego rodzaju), których wersji na laptopie trzymać po prostu nie jestem w stanie ze względu na ograniczenia powierzchni. Mój workflow obejmuje teraz synchronizację w czasie rzeczywistym wszystkich tworzonych i zmienianych plików, do wersji których mam teraz dodatkowo bezproblemowy dostęp.
  • Torrenty – serwer w sieci 24 godziny na dobę przez cały rok? No żal tego nie wykorzystać w zbożnych celach :)
  • Wynikający poniekąd z powyższego – serwer FTP dla znajomych, by mogli conieco z moich zasobów uszczknąć albo i sami coś do nich dorzucić.

Zastosowań mój serwer miał w cholerę więcej ale nie ma co się rozdrabniać i bawić w szczegóły. To mniej więcej najważniejsze pola, na których wykorzystywałem swój dotychczasowy sprzęcik.

Migracja czyli problemy


Migracja wymaga pewnego przemyślenia jak się za to właściwie zabrać. Jako że to był mój pierwszy raz, pewnie popełniłem sporo błędów i pewnie niektóre rzeczy można było zrobić inaczej, więc proszę wyjadaczy o wyrozumiałość i słowo lub dwa podpowiedzi na przyszłość :)

Rzecz najważniejsza: Przed migracją zróbcie kopię zapasową danych, kont użytkowników (folder “homes”) oraz ustawień aplikacji! Przyda się na wszelki wypadek oraz – przynajmniej w moim przypadku – przydała się taka kopia podczas migrowania bardzo.
acosta.info.pl_wp_content_uploads_2015_09_20150930_qnap_tvs471_foto01_500x500.jpg
QNAP TVS-471

Konta użytkowników


Podstawowy problem to jak się odpowiednio zabrać za migrację kont użytkowników. Tu przyznaję się bez bicia – poległem. Oczywiście, poradników w necie jest od groma ale wszystkie (no dobra, prawie wszystkie ale to w tym przypadku akurat nie robi większej różnicy) oferują rozwiązania dla normalnych dystrybucji linuksa i sporo grzebania w systemie z palucha. Dla linuksowego nooba, którym jestem, to jednak problem. Przy odpowiedniej dozie samozaparcia wyszukanie plików z hasłami itd. pewnie nie byłoby jakimś większym problemem ale dla mnie okazało się to trudne. Jeśli QNAP chce podebrać użytkowników firmie S, jakiś wizard byłby mile widziany. Ostatecznie poddałem się i postanowiłem rozpocząć od zera a to z kilku powodów, wśród których brak pakietu pocztowego obsługującego .Maildir w koncie użytkownika w ofercie oprogramowania od QNAPa był decydujący.

W czym problem? Już piszę. Otóż S oferuje dla swoich serwerów fajny sposób backupowania kont użytkowników oraz proste w instalacji i użyciu pakiety z serwerem pocztowym i webmailerem do jego obsługi. Backup od S to kwestia wyklikania tego, co się chce backupować (w tym ustawień aplikacji, np. serwera pocztowego) i kliknięcia buttona “Backup”. W efekcie na np. dysk zewnętrzny spływają foldery użytkowników z ich danymi oraz ustawienia serwera pocztowego, które można na nowej maszynie przywrócić jednym kliknięciem buttona “Przywróć” – zakładane są konta, nadawane są odpowiednie uprawnienia a zarchiwizowane dane (w tym poczta) są przywracane i tyle. Z takich danych można spokojnie zgrać choćby wspomniany katalog .Maildir znajdujący się w katalogu każdego użytkownika i już konto ma dostęp do swojej poczty. Niestety QNAP nie oferuje standardowo softu, który by te dane obsłużył a jeśli oferuje, to pakiety niewspierane i nierozwijane od dłuższego czasu. Słabo zważywszy na to, że to zdaje się standard w linuksowym świecie.

Poczta


No właśnie, jak to ugryźć? QNAP standardowo oferuje dwa pakiety pocztowe. Xmail, który zdaje się nie oferuje wsparcia protokołu IMAP i z miejsca w takim razie dla mnie odpada (i zdaje się nie jest jakoś aktywnie rozwijany, co niezbyt dobrze wróży na przyszłość) oraz Xeams, który jest bardzo fajnym pakietem (spokojnie, wersja podawana przez QNAPa wygląda na nieco starawą ale jednym kliknięciem można wszystko zaktualizować do ostatniej) oferującym spore możliwości ale który przy okazji nie pracuje na kontach użytkowników systemowych, tylko na jakichś swoich rozwiązaniach, maile trzyma gdzieś głęboko zakopane w strukturze systemu plików w miejscu niedostępnym dla systemowego narzędzia kopii zapasowych. Pobawiłem się nieco, byłem pod wrażeniem możliwości ale to plus fetching wiadomości z zewnętrznych kont via POP3 bez możliwości pozostawiania kopii wiadomości na serwerze po prostu skreśliło z miejsca cały pakiet. Nie tego potrzebowałem.

acosta.info.pl_wp_content_uploads_2015_10_20151025_migracja_na_qnapa_screen01_500x313.png
Pakiety pocztowe na QNAPie

*********!


Ot i tym sposobem doszedłem do punktu, z którego jak widzę po forach całkiem wielu użytkowników korzysta: *********! QNAP ma moc ale niektóre rozwiązania dla konwertytów z S są po prostu nie do przeskoczenia i wtedy przydaje się wirtualizacja.

Postawienie wirtualnego S i zrzucenie na niego zadań pocztowych było już banalne. Wirtualne S przyjęło z otwartymi ramionami całą moja pocztę, do której mam dostęp przez programy pocztowe i webmaila, którego dla odmiany zainstalowałem na QNAPie (RoundCube, który o dziwo okazał się całkiem łatwy w konfiguracji dla tych kilku podstawowych opcji, z których korzystam).

Po przywróceniu kopii bezpieczeństwa z napędu zewnętrznego, na wirtualnym Synku pokazały się konta użytkowników i ich zawartość oraz skonfigurowany odpowiednio serwer pocztowy, z którego do tej pory korzystałem. Wszystko to ruszyło od kopa i z prędkością, o której na moim DS213+ mogłem tylko pomarzyć :)

acosta.info.pl_wp_content_uploads_2015_10_20151025_migracja_na_qnapa_screen02_500x313.png
Moje *********


Jak się za to zabrać? To całkiem proste: po postawieniu wirtualnego S ustawiamy na routerze na jego adresie MAC stałe IP w sieci wewnętrznej. Na ten adres IP przekierowujemy ruch na portach pocztowych (ładnie rozpisane porty, z których korzystają usługi S znajdziecie tutaj) i to właściwie wszystko, by móc korzystać z poczty w programach pocztowych.

Webmail zasadniczo jest równie prosty. Do folderu współdzielonego Web wgrywa się RoundCube do dowolnego podkatalogu (ja nazwałem swój “mail”) i odpala instalator, który poprowadzi już dalej za rękę. Jedyne o czym trzeba pamiętać, to pootwieranie odpowiednich portów na wirtualnym S, by móc się do nich dobić.

Niestety qnapowska aplikacja do notatek nieco rozczarowuje. Bałagan – tak można chyba ją najlepiej określić. Dlatego nie chciałem się pozbywać Note Station od S, który jest fajną, dobrze działającą aplikacją, z której korzystamy ja i Doropha wymieniając się różnymi rodzinnymi informacjami. Oczywiście także wylądowała na wirtualnym S i tu tylko uczulam tych, którym się notatki za pierwszym przywróceniem backupu nie pojawiły, by przywrócili dane aplikacji jeszcze raz i wszystko będzie na miejscu. Błąd do S już zgłosiłem ale im więcej zgłoszeń, tym szybciej się nim zajmą mam nadzieję.

Do czasu uruchomienia na QNAPie bardzo fajnego kalendarza i kontaktów online (rozwiązanie zewnętrzne, niestety nie oferowane przez QNAPa a szkoda wielka) wciąż jeszcze korzystam z serwerów CalDAV i CardDAV od S ale to się niebawem zmieni. Tu – podobnie jak z pocztą – po prostu wystarczy odpowiednio pobawić się z portami i już, sprawa załatwiona.

To wszystkie usługi, do których potrzebowałem wciąż S. Reszta poleciała już na QNAPa…

QNAP TVS-471 jako serwer całej reszty :)


Reszta usług lata mi już na QNAPie i to lata szparko nad wyraz. Jak się okazało, jest kilka usług, które rozwinęły skrzydła na QNAPie…

Storage czyli miejsce – tu się nie ma za bardzo co rozpisywać. Cztery zatoki w RAID0 robią miejsca tyle, że jeszcze sporo czasu mi zajmie jego zapełnienie. Czemu akurat RAID0? Z prostej przyczyny: potrzebuję MIEJSCA! Dużo, dużo miejsca a takie rozwiązanie jest po prostu miejscowo wydajne. RAID0 nie jest bezpiecznym sposobem trzymania danych, więc wszystko co ważne ładnie mi się zgrywa na dysk zewnętrzny (o backupie nieco dalej), więc ten problem przynajmniej czasowo rozwiązałem.

Serwer mediów – w recenzji nieco popastwiłem się nad aplikacjami QNAPa do obsługi mediów. Zdania zasadniczo nie zmieniłem, soft od S jest bardziej przysiadalny ale nie mogę odmówić QNAPowi szybkości działania, na której bardzo mi zależało. Muzyka czy filmy dostępne są natychmiast, lagów w pokazywaniu np. okładek albumów raczej nie ma i czuje się moc i szybkość serwera. Gdyby jeszcze tylko te aplikacje były bardziej dopracowane… Music Station, które nie potrafi sobie poradzić ze składankami (w widoku albumu każdy utwór składanki jest widoczny jako osobny album – trochę masakra) czy plikami CUE jest nieco męczące w obsłudze. Do tego bak wsparcia dla AirPlay rozczarowuje – S to ma, dzięki czemu miałem dostęp wprost z serwera do mojego AirPort Express i mogłem puszczać muzykę wprost do swojej wieży bez potrzeby większego kombinowania. Teraz muszę to jakoś inaczej ogarnąć.

Ale są inne pakiety, w tym przedoskonały Plex, które po prostu robią fenomenalną robotę i zastępują nieco problematyczne standardowe aplikacje systemowe. Plex po prostu fruwa a serwer doskonale transkoduje filmy, które mogę odtwarzać praktycznie na wszystkim, na co stworzono klienta Plexa (a stworzono praktycznie na wszystko, z konsolami włącznie). Działa to wszystko sprawnie, płynnie, widać leżącą u podstaw moc i wydajność…

Dostęp do zdjęć i filmików dla rodziny – o ile systemowe aplikacje do filmów i muzyki są takie sobie, o tyle po pewnym treningu qnapowe Photo Station można okiełznać i można całkiem sprawnie po zdjęciach nawigować. Coś, co mnie rozwaliło totalnie, to czas potrzebny na robienie niezbędnych dla prawidłowego działania aplikacji miniatur fotek. W ciągu jednego wieczora te moje 270 giga danych zostało zmielone i przygotowane do wyświetlenia (w tym rodzinne filmiki), a to coś, na co zawsze się skarżyłem na słabym DS213+. Podobnie tworzenie miniatur przy dostępie przez systemowe File Station – to są chwile, mrugnięcie i ma się ślicznie zrenderowane miniatury do dyspozycji. To właśnie jest pokłosie mocy tkwiącej w hardware, na którym zbudowano serwer. Jay!

Bieżący backup prac – mój workflow dostał skrzydeł. Siedzę w robocie, składam te swoje ulotki czy inne plakaty a w tle cały czas moja prywatna, nieograniczona właściwie miejscem chmura je na bieżąco synchronizuje, zapisuje zmiany i trzyma wersje plików do ewentualnego późniejszego przywrócenia. Miejsca w czterech zatokach zrobiło mi się tyle, że nie muszę archiwów trzymać na zewnętrznych dyskach i mam dostęp do kopii danych właściwie natychmiast. W ogromnej ich ilości pozwala mi się zorientować świetne narzędzie do wyszukiwania zawartości serwera dostarczane przez QNAPa… Jest zdecydowanie lepiej, niż było!

Torrenty – buziak wielki dla QNAPa za doskonałe dzielenie pasma! Do torrentów używam pakietu z Transmission, który jest prosty w obsłudze a działa szparko, dobrze i szybko jak demon. Ratio na prywatnym trackerze rośnie w zastraszającym tempie, łącze jest wysycane w downloadzie i uploadzie a ja się zastanawiam, jakim cudem do tego wszystkiego reszta usług ma jeszcze tyle soków, by działać błyskawicznie. Efekt przesiadki jest wręcz porażający – łącze obciążone jak cholera torrentami, eftepami i czym tam jeszcze a usługi śmigają aż miło patrzeć. I to nawet nie jest kwestia szybkości samego hardware, bo cóż to są za zadania niby, ale jak QNAP nadaje priorytety, to już jest ich słodka i sprawdzająca się tajemnica. Internet działa megapłynnie!

Serwer FTP/WebDAV/SAMBA/AFP/itd. – te usługi po prostu latają jak szalone. W sieci wewnętrznej widzę wyraźną poprawę transferów niezależnie od protokołu, OS X czy Windows grzecznie serwer widzą i grzecznie się do niego łączą… Skok jakościowy między tym, co było a tym, co mam teraz, jest wręcz dramatyczny.

Backup i replikacja


OK, jak backupuję to wszystko? Dane umieszczone w RAID0 aż proszą się o jakieś uszkodzenie, które rozwali wszystko w diabły, dlatego kopia bezpieczeństwa być musi a najlepiej dwie plus kopia gdzieś poza domem na wszelki wypadek.

Scenariusz mam prosty i działający jak trzeba: wrażliwe dane replikuję na dysk zewnętrzny, dodatkowo za pomocą rsync robię kopię na pozostawiony na razie i służący tylko do backupów DS213+ a jeśli o kopiowanie gdzieś na zewnątrz chodzi, to jeszcze nie rozgryzłem cholerstwa, bo danych jest sporo, za dużo na sensownie kosztujące rozwiązania backupowe online. Znaleźć coś trzeba będzie i mam nadzieję, że z czasem ceny spadną do akceptowalnych poziomów.

QNAP -> dysk zewnętrzny – dane z najważniejszych folderów współdzielonych przerzucam na dysk zewnętrzny zadaniami stworzonymi w Menedżerze kopii zapasowych. Tu mam do QNAPa wielką prośbę o możliwość łączenia kopii kilku folderów współdzielonych w jednym zadaniu, bo to trochę męczące jest gdy każdy folder trzeba osobno dodawać. Ja mam tego raptem cztery sztuki (na razie) ale przy większej ilości administrowanie może być problemem.

acosta.info.pl_wp_content_uploads_2015_10_20151025_migracja_na_qnapa_screen03_500x313.png
Zadania kopii na napęd zewnętrzny


Natomiast wielkie uznanie dla QNAPa za możliwość kopiowania danych w czasie rzeczywistym – praktycznie natychmiast wszelkie zmiany dokonane w backupowanym folderze współdzielonym lecą bezpośrednio na napęd zewnętrzny, co jest super rozwiązaniem. Także rozbudowane filtry kopiowania czy wykluczania odpowiednich typów plików przy tworzeniu kopii zapasowej są rewelacyjnym narzędziem. Ogólnie bardzo mi się rozwiązania backupowe QNAPa podobają, dają możliwości bardzo dokładnego zaplanowania kopii zapasowych i ich zawartości a to zawsze jest w cenie.

acosta.info.pl_wp_content_uploads_2015_10_20151025_migracja_na_qnapa_screen04_500x313.png
Rozbudowane filtry i polityka tworzenia backupu w QNAPie


QNAP -> DS213+ via rsync – jeden dysk zewnętrzny z bakupem ważnych danych to za mało. Dlatego dodatkowo najważniejsze dane kopiuję także na pozostawiony do tych celów DS213+, który nie ma żadnych problemów z wykonywaniem takich zadań. Serwerek cały dzień sobie śpi a kiedy przychodzi pora na działanie, grzecznie się budzi i przyjmuje dane.

acosta.info.pl_wp_content_uploads_2015_10_20151025_migracja_na_qnapa_screen05_500x313.png
Rsync w akcji! DS213+ dostaje regularne dostawy :)


********* -> DS213+ via rsync – nie zapominajcie, że mam wirtualny ale jednak nie mniej istotny serwer, na którym wisi moja poczta. Zawartość tego serwera musi być backupowana często, prawidłowo i w ogóle. Dlatego na DS213+ spływa kolejne zadanie, tym razem robienia kopii zapasowych kont na wirtualnym serwerze z ich danymi i danymi aplikacji wirtualnego serwera.

Nad polityką kopii bezpieczeństwa muszę jeszcze posiedzieć ale na razie spełnia swoje zadanie – dane, na których mi najbardziej zależy mam na dwóch nie podpiętych do jednego urządzenia napędach (ba, nawet nie pod jedno gniazdko :)). Teraz muszę znaleźć jakiś backup online za sensowne pieniądze i będę się czuł bezpiecznie.

To tyle w temacie migracji. Największym tak po prawdzie wyzwaniem okazał się… brak dysków tymczasowych, na które mógłbym zrzucić mniej istotne dane z wcześniejszego serwera. Cóż, było parę trudnych wyborów i wyleciało w efekcie sporo filmów ale co tam, warte to było ogólnej przesiadki i widocznego wzrostu wydajności całego środowiska. A – jak się okazuje i co zawsze powtarzam ludziom pytającym mnie “co wybrać, papo, co wybrać?” – mocy nigdy za wiele! :)

Z innych spostrzeżeń: QNAP jest BARDZO łasy na pamięć. Te wszystkie dodatkowe usługi odpalane na nim wymagają w cholerę RAMu. Dobrze, że jego rozszerzenie to operacja prosta i bezbolesna, co niebawem przećwiczę.

Źródło...
 

Użytkownicy znaleźli tą stronę używając tych słów:

  1. plex plakaty
  2. kopia ustawien i systemu
  3. serwer widziany jako dysk a nie katalog
  4. brak miniatur wideo
  5. migracja danych z dysków