Jesli dysk nie odczytuje / nie zapisuje danych to glowica nie rzezbi Ci po sektorach, bo niby po co mialaby to robic?
Odnosiłem się do konfiguracji z jednym wolumenem i np. RAIDem 5 ze wszystkich (dzisiaj 4, kiedyś 5, 6, itp.) dysków. Wtedy korzystając z np. torrentów/kamer 24/7, głowice we wszystkich dyskach pracowałyby non stop. I nieważne, że wymagana (robocza) przestrzeń dla tych aplikacji to np. 500GB (którą spokojnie można by wygospodarować na oddzielnym, jednym, niewielkim i tanim dysku którego nie będzie szkoda) - przy spięciu wszystkich dysków w jeden RAID i tak głowice wszystkich zostaną równie mocno obciążone...
Ale OK... Wiem już na czym stoję. Mogę:
- albo zrobić jak wyżej, tj. utworzyć jeden RAID ze wszystkich dysków w serwerze, patrzeć jak wszystkie równo pracują 24/7 (bo ww. aplikacji nie zamierzam nigdy zamykać) i wyczekiwać który z nich padnie pierwszy (swoją drogą macie może doświadczenia ile taki WD RED wytrzyma ciągłego machania głowicą?)
- albo dla aplikacji wygospodarować oddzielny, niewielki dysk (i wolumen) który będzie non stop zapisywał/odczytywał dane, a tylko pozostałe spiąć w RAID. One też będą się kręciły, ale przynajmniej ich głowice odetchną (bo nie będzie potrzeby korzystania z danych, które na nich się znajdują).
- albo próbować "rzeźbić" i osiągnąć to, by system (torrenty, kamery) zapisywał/odczytywał dane tylko na pierwszym dysku, a pozostałe automatycznie "usypiał" (parkował) gdy wykryje dłuższą ich nieaktywność.
- albo kupić drugi serwer "tylko do pracy". Będzie on miał 1-2 dyski pracujące non stop, a drugi (obecnie posiadany) NAS wykorzystać jako magazyn danych i ustawić w nim, by hibernował cały system (=dał odpocząć pojemnym, drogim dyskom z danymi, teraz hibernować systemu nie mogę ze względu na pracujące aplikacje).
Poza tym zazwyczaj dysk pada - nie z powodu latania glowicy, a dlatego, ze material magnetyczny ulegl zurzyciu + oczywiscie fizyczne uszkodzenia, ale chyba nie spodziewasz sie trzensien ziemi?
Nie wiem z jakiego powodu dysk pada. Nigdy nie miałem serwera pracującego 24/7 by móc chociaż mniej więcej oszacować żywotność dysków (zdaję sobie sprawę, że zależy to od wielu czynników, często też mocno losowych).
Wiem natomiast, że dyski w moich kilku poprzednich komputerach były włączane/wyłączane kilkanaście razy dziennie, a mimo to spokojnie wytrzymywały po 4-5 lat (a pewnie i więcej, po prostu "utylizowałem" je przy kolejnych wymianach laptopów bo ich pojemności przestawały być wystarczające więc nie warto ich było nawet przekładać do zewnętrznych kieszeni). Moje doświadczenia pokazują więc, że nie takie te parkowanie głowicy straszne, jak je malują. A po lekturze kilku for internetowych (na których ludziom padają dyski po kilkunastu miesiącach ciągłego kręcenia, i to te przeznaczone do takiej pracy) tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że parkowanie (w rozsądnych ilościach) mniej szkodzi niż niepotrzebne (nadmierne) kręcenie.
Wrócę do tego co napisałem wcześniej: Jak myślisz, co bardziej szkodzi? 10 zaparkowań (bo tyle naliczę w ciągu doby) czy 24h wirowania? Moim zdaniem to drugie i z tego powodu, gdy wiem że dostęp do danych będzie mi potrzebny ledwie kilka razy w ciągu dnia (a tylko ja korzystam z serwera) to wolę by drogie dyski z danymi automatycznie parkowały, gdy system wykryje ich dłuższą nieaktywność.
Dziękuję za linka, w wolnej chwili go obejrzę.
Jeszcze raz dziękuję za pomoc. Mam materiał do przemyśleń