Witam forumowiczów i entuzjastów serwerów NAS firmy QNAP.
Ostatnim razem byłem tutaj dokładnie 2 lata temu w marcu, kiedy miałem problem ze zdegradowaną macierzą, ponieważ na jednym z dysków nagle pojawiły się bad blocki (o czym dowiedziałem się później podczas kopiowania danych - status w QNAPie był "dobry").
Na szczęście jakimś cudem miałem możliwość dostępu (po SSH) do danych i dane wszystkie przegrałem (w Ubuntu), wymieniłem dysk i od nowa założyłem RAID-10 i wgrałem wszystko od nowa.
I tak przez całe 2 lata śmigało pięknie.
Teraz pojawia się nowy problem, nie wiem czemu akurat teraz, ale może mój NAS lubi się odezwać i przypomnieć o sobie.
W międzyczasie skonfigurowałem taka usługę kopii / synchronizacji danych w Google Drive o nazwie "Cloud Drive Sync 2.0.358".
Ten pakiet jako aplikacja działała bardzo dobrze przez wiele miesięcy, ale od 2-3 dni QNAP powiadomieniami mailowymi (można takie ustawić) zgłaszał problem z logowaniem się do konta Google i generalnie ta synchronizacja najprawdopodobniej nie działa chociaż nie sprawdzałem.
Jak już się łączył to odświeżanie zadania z tym związanego trwało bardzo długo, co dla mnie było dziwne.
Słowem wyjaśnienia, w tej aplikacji ustawia się połączenie z kontem Google oraz zadania do synchronizacji, gdzie wskazuje się katalog lokalny na NASie oraz katalog docelowy w GoogleDrive - synchronizacja działa w obydwie strony.
Postanowiłem sprawdzić inne tego typu aplikacje (te dostępne w App Center), które strasznie długo się instalowały, a sam NAS bardzo spowolnił swoje działanie.
Niestety nie chciałem dłużej czekać (minęły 2h) i niektóre przerwałem.
Aczkolwiek pojawiło się okienko w stylu "wykonywanie kopii zapasowej pliku systemowego" czy coś takiego.
Odczekałem spokojnie aż się skończy myśląc, że chodzi o jakiś update softu.
Na koniec pojawiło się pytanie czy uruchomić ponownie NASa.
Dałem TAK, ale tak naprawdę nadal nie wiem co to było z tym plikiem systemowym, przecież nie uruchamiałem aktualizacji firmware, bo mam wersje z 28 grudnia (na końcu posta jest dokładne info).
Ponowne software'owe uruchomienie moim zdaniem nie udało się w pełni, ponieważ nie było tych dłuższych pisków serwera (pomimo, że dioda migała na przemian zielona/czerwona) oraz gdy już były wszystkie diody zielone, nie mogłem się dostać do oprogramowania QNAPa przez przeglądarkę.
Co więcej, ping po IP działał prawidłowo, ale SSH już nie wpuszczał (brak dostępu). W przeglądarce po IP i porcie 8080 - nie ma takiej strony.
Zrobiłem 10-sekundowy hard reset z guzika "Power" na obudowie QNAPa (10 sekund). Po sygnale dźwiękowym serwer po chwili wyłączył się.
Gdy odpaliłem ponownie miałem to samo, tj. długie wstawanie serwera, brak sygnału dźwiękowego i migające finalnie diody zielone.
Ale dostępu nadal nie było ani po SSH ani po web i 8080.
QNAP finder dodatkowo nie mógł już odnaleźć serwera.
Nawet ściągnałem Qnap Finder Pro - też nic.
Zastanawiałem się co mogę zrobić. Zastosowałem tzw. 3-sekundowy "short reset" (z tyłu obudowy QNAPa jest maleńka dziurka z napisem reset).
Po sygnale dźwiękowym serwer odświeżył swoje ustawienia sieci na defaultowe i po DHCP przyjął inne IP, które mogłem pingować.
Niestety, nadal dostęp przez stronę i port 8080 nie był możliwy. Przez SSH tym bardziej.
Ale odpaliłem Qnap Finder Pro i o dziwo serwer był znaleziony.
Tym własnie softem ustawiłem adres IP oraz zmieniłem hasło admina, aby nie było standardowe.
Po zapisaniu zmian mogłem Qnap Finder znajdywał serwer ze zmienionym przeze mnie IP i uwaga, mogłem wejść do softu przez stronę web na porcie 8080. Zalogowałem się, dyski były, macierz była, nawet mogłem wejść do udostępnionych folderów z danymi.
Ale dostałem taki warning QNAPowy,że trzeba sprawdzić dysk (macierz) z powodu błędnego zamknięcia serwera.
Sprawdzanie dysku uruchamia się ręcznie guziczkiem w ustawieniach dysków i macierzy (ikonka 'menedżer pamięci').
Tutaj od razu dodam, że wszystkie 4 dyski wg SMART miały i mają status "Dobrze".
I teraz uwaga, bo zbliżam się do finału historii choroby.
Nagle zauważyłem, że "Wolumen dysku RAID 10: Dysk 1-2 3-4" w kolumnie status ma kręciołek i napis "Synchronizowanie".
Ale strasznie spowolniało to cały serwer oraz % zwiększał się bardzo bardzo powoli.
Zostawiłem to synchronizowanie wieczorem i wróciłem dopiero rano --- wciąż było kilka procent, mniej niż 10% a minęło dobre 6-7h.
Przy okazji zobaczyłem w logu informacje, że trzeba przeskanować macierz w poszukiwaniu błędów.
O dziwo był dostępny guzik "Skanuj" (albo "Sprawdź" - chwilowo nie pamiętam).
W menedżerze pamięci na zakładce "Zarządzanie woluminami" są trzy guziki: "Formatuj", "Skanuj", "Usuń".
Pomyślałem sobie, że skoro synchronizacja trwa tak długo i nie można normalnie pracować na widocznych w sieci katalogach (nie dało się nawet skopiować pliku na pulpit komputera), prawdopodobnie z tego względu, że są jakieś błędy i trzeba przeskanować macierz.
Wcisnąłem więc guzik "Skanuj"
)))
NAS spytał czy chce potwierdzić, bo operacja może zająć dużo czasu.
Niestety nie było innej możliwości aby przerwać proces synchronizacji.
Wobec tego potwierdziłem uruchomienie skanowania macierzy w poszukiwaniu błędów.
QNAP tradycyjnie informował również o tymczasowym wyłączeniu usług na czas skanowania.
No i teraz nie wiem czy była to dobra decyzja, albowiem zamiast synchronizacji mam "Sprawdzanie" i kręciołek.
Sekundy, minuty i godziny zwiększają się średnio co minutę (jest już 06:38:35) , natomiast w nawiasie jest wciąż 0.0%.
Qnap Finder serwer znajduje, jak widać przez weba na porcie 8080 mogę spokojnie wejść.
Przez SSH też mogę wejść jako admin ze zmienionym hasłem.
Na szczęście widzę w /share/MD-0 cośtam i mogę przeglądać katalogi i pliki czyli dane jakby są...
Ale martwi mnie to sprawdzanie z zerowym postępem.
Nie wiem czy mam to przerwać czy czekać 30-40h a potem drugie tyle na synchronizację.
I czy synchronizacja się powiedzie...? tego też nie wiem.
Na szczęście macierz jest i działa.
Ale niestety folderów udostępnionych w sieci lokalnej a także danych tam zgromadzonych nie widać.
Ale to jest akurat normalne, ponieważ usługa udostępniania folderów (SMB) nie jest uruchomiona.
Co radzicie?
Czy dobrze zrobiłem, że przerwałem synchronizację i dałem sprawdzenie macierzy czy trzeba było poczekać?
Ogólnie serwer bardzo wolno działa. Nie wiem... wirus?
Może jakoś to zatrzymać, spróbować się podłączyć przez SCP i skopiować dane i od nowa wszystko porobić?
Wiecie jak to jest, nie chcemy stracić danych...
Pomożecie?
Wersja oprogramowania Firmware: 4.2.6 Build 20181228
Model serwera: QNAP TS-410
Ostatnim razem byłem tutaj dokładnie 2 lata temu w marcu, kiedy miałem problem ze zdegradowaną macierzą, ponieważ na jednym z dysków nagle pojawiły się bad blocki (o czym dowiedziałem się później podczas kopiowania danych - status w QNAPie był "dobry").
Na szczęście jakimś cudem miałem możliwość dostępu (po SSH) do danych i dane wszystkie przegrałem (w Ubuntu), wymieniłem dysk i od nowa założyłem RAID-10 i wgrałem wszystko od nowa.
I tak przez całe 2 lata śmigało pięknie.
Teraz pojawia się nowy problem, nie wiem czemu akurat teraz, ale może mój NAS lubi się odezwać i przypomnieć o sobie.
W międzyczasie skonfigurowałem taka usługę kopii / synchronizacji danych w Google Drive o nazwie "Cloud Drive Sync 2.0.358".
Ten pakiet jako aplikacja działała bardzo dobrze przez wiele miesięcy, ale od 2-3 dni QNAP powiadomieniami mailowymi (można takie ustawić) zgłaszał problem z logowaniem się do konta Google i generalnie ta synchronizacja najprawdopodobniej nie działa chociaż nie sprawdzałem.
Jak już się łączył to odświeżanie zadania z tym związanego trwało bardzo długo, co dla mnie było dziwne.
Słowem wyjaśnienia, w tej aplikacji ustawia się połączenie z kontem Google oraz zadania do synchronizacji, gdzie wskazuje się katalog lokalny na NASie oraz katalog docelowy w GoogleDrive - synchronizacja działa w obydwie strony.
Postanowiłem sprawdzić inne tego typu aplikacje (te dostępne w App Center), które strasznie długo się instalowały, a sam NAS bardzo spowolnił swoje działanie.
Niestety nie chciałem dłużej czekać (minęły 2h) i niektóre przerwałem.
Aczkolwiek pojawiło się okienko w stylu "wykonywanie kopii zapasowej pliku systemowego" czy coś takiego.
Odczekałem spokojnie aż się skończy myśląc, że chodzi o jakiś update softu.
Na koniec pojawiło się pytanie czy uruchomić ponownie NASa.
Dałem TAK, ale tak naprawdę nadal nie wiem co to było z tym plikiem systemowym, przecież nie uruchamiałem aktualizacji firmware, bo mam wersje z 28 grudnia (na końcu posta jest dokładne info).
Ponowne software'owe uruchomienie moim zdaniem nie udało się w pełni, ponieważ nie było tych dłuższych pisków serwera (pomimo, że dioda migała na przemian zielona/czerwona) oraz gdy już były wszystkie diody zielone, nie mogłem się dostać do oprogramowania QNAPa przez przeglądarkę.
Co więcej, ping po IP działał prawidłowo, ale SSH już nie wpuszczał (brak dostępu). W przeglądarce po IP i porcie 8080 - nie ma takiej strony.
Zrobiłem 10-sekundowy hard reset z guzika "Power" na obudowie QNAPa (10 sekund). Po sygnale dźwiękowym serwer po chwili wyłączył się.
Gdy odpaliłem ponownie miałem to samo, tj. długie wstawanie serwera, brak sygnału dźwiękowego i migające finalnie diody zielone.
Ale dostępu nadal nie było ani po SSH ani po web i 8080.
QNAP finder dodatkowo nie mógł już odnaleźć serwera.
Nawet ściągnałem Qnap Finder Pro - też nic.
Zastanawiałem się co mogę zrobić. Zastosowałem tzw. 3-sekundowy "short reset" (z tyłu obudowy QNAPa jest maleńka dziurka z napisem reset).
Po sygnale dźwiękowym serwer odświeżył swoje ustawienia sieci na defaultowe i po DHCP przyjął inne IP, które mogłem pingować.
Niestety, nadal dostęp przez stronę i port 8080 nie był możliwy. Przez SSH tym bardziej.
Ale odpaliłem Qnap Finder Pro i o dziwo serwer był znaleziony.
Tym własnie softem ustawiłem adres IP oraz zmieniłem hasło admina, aby nie było standardowe.
Po zapisaniu zmian mogłem Qnap Finder znajdywał serwer ze zmienionym przeze mnie IP i uwaga, mogłem wejść do softu przez stronę web na porcie 8080. Zalogowałem się, dyski były, macierz była, nawet mogłem wejść do udostępnionych folderów z danymi.
Ale dostałem taki warning QNAPowy,że trzeba sprawdzić dysk (macierz) z powodu błędnego zamknięcia serwera.
Sprawdzanie dysku uruchamia się ręcznie guziczkiem w ustawieniach dysków i macierzy (ikonka 'menedżer pamięci').
Tutaj od razu dodam, że wszystkie 4 dyski wg SMART miały i mają status "Dobrze".
I teraz uwaga, bo zbliżam się do finału historii choroby.
Nagle zauważyłem, że "Wolumen dysku RAID 10: Dysk 1-2 3-4" w kolumnie status ma kręciołek i napis "Synchronizowanie".
Ale strasznie spowolniało to cały serwer oraz % zwiększał się bardzo bardzo powoli.
Zostawiłem to synchronizowanie wieczorem i wróciłem dopiero rano --- wciąż było kilka procent, mniej niż 10% a minęło dobre 6-7h.
Przy okazji zobaczyłem w logu informacje, że trzeba przeskanować macierz w poszukiwaniu błędów.
O dziwo był dostępny guzik "Skanuj" (albo "Sprawdź" - chwilowo nie pamiętam).
W menedżerze pamięci na zakładce "Zarządzanie woluminami" są trzy guziki: "Formatuj", "Skanuj", "Usuń".
Pomyślałem sobie, że skoro synchronizacja trwa tak długo i nie można normalnie pracować na widocznych w sieci katalogach (nie dało się nawet skopiować pliku na pulpit komputera), prawdopodobnie z tego względu, że są jakieś błędy i trzeba przeskanować macierz.
Wcisnąłem więc guzik "Skanuj"
NAS spytał czy chce potwierdzić, bo operacja może zająć dużo czasu.
Niestety nie było innej możliwości aby przerwać proces synchronizacji.
Wobec tego potwierdziłem uruchomienie skanowania macierzy w poszukiwaniu błędów.
QNAP tradycyjnie informował również o tymczasowym wyłączeniu usług na czas skanowania.
No i teraz nie wiem czy była to dobra decyzja, albowiem zamiast synchronizacji mam "Sprawdzanie" i kręciołek.
Sekundy, minuty i godziny zwiększają się średnio co minutę (jest już 06:38:35) , natomiast w nawiasie jest wciąż 0.0%.
Qnap Finder serwer znajduje, jak widać przez weba na porcie 8080 mogę spokojnie wejść.
Przez SSH też mogę wejść jako admin ze zmienionym hasłem.
Na szczęście widzę w /share/MD-0 cośtam i mogę przeglądać katalogi i pliki czyli dane jakby są...
Ale martwi mnie to sprawdzanie z zerowym postępem.
Nie wiem czy mam to przerwać czy czekać 30-40h a potem drugie tyle na synchronizację.
I czy synchronizacja się powiedzie...? tego też nie wiem.
Na szczęście macierz jest i działa.
Ale niestety folderów udostępnionych w sieci lokalnej a także danych tam zgromadzonych nie widać.
Ale to jest akurat normalne, ponieważ usługa udostępniania folderów (SMB) nie jest uruchomiona.
Co radzicie?
Czy dobrze zrobiłem, że przerwałem synchronizację i dałem sprawdzenie macierzy czy trzeba było poczekać?
Ogólnie serwer bardzo wolno działa. Nie wiem... wirus?
Może jakoś to zatrzymać, spróbować się podłączyć przez SCP i skopiować dane i od nowa wszystko porobić?
Wiecie jak to jest, nie chcemy stracić danych...
Pomożecie?
Wersja oprogramowania Firmware: 4.2.6 Build 20181228
Model serwera: QNAP TS-410