To może ja się pochwalę swoim rozwiązaniem:
Na NAS wydzieliłem dodatkowe konto
Qsync do celów backupu. To co wrzucę na
Qsync w domu, automatycznie prześle mi się bezpośrednio na router w pracy (PC biurowy i tak mam non stop włączony, więc może to tak działać).
To co prześle się przez
Qsync na udział samby routera, przenoszę za pomocą MC do folderu niedostępnego przez sambę. Dokładniej to kopiuję, bo klient
Qsync nie radzi sobie z wykrywaniem usunięcia plików z udziału sieciowego i się pyta, czy ma je ponownie przesłać. Dane są kasowane z poziomu klienta
Qsync domowego. Dysk routera: HGST NAS 3TB. Automatycznie usypiany po 20 minutach, bo jest wykorzystywany sporadycznie.
To rozwiązanie ma kilka zalet:
1. Lokalizacja w geograficznie innym miejscu. Daje to zabezpieczenie przed kradzieżą, pożarem, zalaniem itp.
2. Ciągła dostępność. Nawet jak wyłączę PC, to po włączeniu prześle mi się samo.
3. Zabezpieczenie przed crypto syfem. W przypadku danych krytycznych mogę wykonać sumy kontrolne w domu i zweryfikować je w pracy, aby mieć pewność, że kopia jest idealnie odwzorowana.
4. Za sprawą dodatkowego modemu LTE mam rezerwowy internet w pracy.
Router kosztował mnie trochę ponad 600 zł. Wydajność kopiowania przez sambę jest rzędu 90-110MB/s po kablu. Z racji połączenia OpenVPN między PC biurowym a routerem domowym, mam ciągły dostęp do tego routera z dowolnego miejsca. Oczywiście mogłem kupić tańszy router, ale zależało mi na w miarę szybkim transferze plików po sambie.
Wiem, mogłem kupić jakiegoś NASa. Tylko to rozwiązanie jest relatywnie tanie, rozmiar sprzętu względnie niewielki i mogę go dyskretnie schować przed wścibskimi oczami.